przeciez to jest paszkwil sytuacji politycznej owego czasu, zrozumiec go moga jedynie ludzie posiadajacy swiadomosc systemu z tamtych lat
O wielu rzeczach można powiedzieć że są kultowe, dla każdego jest to coś innego. Dla mnie film jest nudny, jest to moim zdaniem pseudointelektualna papka bez żadnego scenariusza. Jak na komedię nie bardzo śmieszne, jak na dramat zbyt lekkie. Jeśli miał to być film o życiu, to jest zbyt sztuczny. Nie jest to na pewno najbardziej udane ,,dzieło" z udziałem duetu Himilsbach - Maklakiewicz.
Żadna świadomość systemu nie jest konieczna (choć nie zaszkodzi), ważne żeby dobrze czuć się w klimatach improwizowanego absurdu. Jak dla mnie ten film można na luzie odnieść do otaczającej nas rzeczywistości i właśnie to świadczy o jego ponadczasowości.
Najbardziej udanym dziełem z duetem Himilsbach-Maklak rzeczywiście nie jest, bo są nim "Wniebowzięci", ale w sumie akurat o "Rejsie" trudno powiedzieć by stanowili w nim duet (ot, raptem dwie sceny wspólne)
Planowano nakrecic wiecej scen z tymi aktorami, niestety, zawiazana na planie przyjazn bu panow , uniemozliwila ich realizacje, z przyczyn czysto prozaicznych, gdyz spedzali w knajpach wiecej czasu niz na planie filmowym. Jak sam rezyser przyznal, nie stanowilo problemu ustalenie miejsca ich przebywania, kiedy byli razem, gdyz tych knajp nie bylo zbyt wiele, tylko wtedy kiedy pan Maklakiewicz byl sam obecny na planie a Himilsbacha szukac trzeba bylo od izby wytrzezwien, do aresztu wlacznie. W ramach ciekawostki - zarejestrowano ok 170 minut materialu filmowego, z czego na efekt koncowy sklada sie ok 70...
Mnie bardziej boli, ze panu Piwowskiemu zaswitala w glowie mysl, by nakrecic kontynuacje... Czytalem o tym jakis czas temu i nie jestem pewien, jak sprawy stoja. Niemniej, jakos mi sie zrobilo przykro, gdy to wyczytalem...